Pamiętam jak spotkałem się z Julą i Kubą w jednej z kawiarni w centrum Warszawy. Było już chłodno. Przy stoliku z kawą rozmawialiśmy o tym jak widzą swój dzień, jak będzie wyglądała nasza współpraca. To jednak zeszły na drugi plan bo zaczęliśmy rozmawiać o naszych podróżach. Już wtedy oboje planowali, że nie chcą poślubnej sesji ślubnej bo od razu po ślubie ruszają swoją terenówką do Azji! Z wielkim zaciekawienim słuchałem ich planów. Uwielbiam opowiadać i słuchać o wyprawach za naszą wschodnią granicę.
Przepiękny majowy dzień. Pełnia słońca i dobrej energii. Przysięgę składali sobie w Urzędzie Stanu Cywilnego na Starym Mieście, a potem wszyscy udaliśmy się do Pomiechówka, a dokładnie do przepięknego miejsca nad rzeką. Jeśli kiedyś będziecie rozważać fajne miejsce na wesele (a może nawet i ślub cywilny w plenerze) to czystym sumieniem polecam Zacisze Anny Korcz.
Podczas ich wesela, wypełnionego dobrą muzyką (Badach + Zaucha!), zaproponowałem im krótki plener przy zachodzie słońca. Wcześniej poprosiłem gości i Rodzinę bym mógł wszystkich sfotografować razem z nowo upieczoną Parą Młodą.
Świadkiem był imiennik Pana Młodego, Kuba z którym miałem blisko dekadę temu odbyć jedną z najciekawszych podróży w moim życiu do zamkniętej zony czarnobylskiej. Często jeszcze o tym śnię…